A oto nasz dziedziniec, czasem słoneczny i zielony, a czasem mroczny i tajemniczy. Bardzo lubimy, jak tylko to możliwe, organizować na nim muzealne wydarzenia: warsztaty, spotkania, Noc Muzeów :)
Nasz dziedziniec uwielbiają także zwierzęta: kotki, dla których zostawiamy pełną miseczkę, jeże, które z kociego jedzenia chętnie korzystają, a także zaprzyjaźnione alpaki. Versace i Companiero przyjeżdżają tutaj ze swoją opiekunką spotykać się z muzealnymi gośćmi :) No i ze mną ;)
W 2017 roku postanowiliśmy stworzyć na dziedzińcu ziołowe ogrody. Jest to zadanie na wiele lat. Na plakacie możesz zobaczyć, kto nam pomaga.
Chcemy opowiadać Wam o ziołach, ich hodowli i o królowej polskiej botaniki – królewnie Annie Wazównie. Dawno, dawno temu, za jednym morzem... urodziła się Janusia – tak nazywała ją mama. Królewna dorastała w Szwecji, ale stało się tak, że jej brat został królem Polski. Wtedy zamieszkała z nim w naszym kraju. Zygmunt III Waza, bo o nim mowa, jako polski władca był katolikiem, Anna zaś była luteranką. Na królewskim dworze nie żyło jej się zbyt dobrze, dlatego z ochotą przeniosła się do zamku w Golubiu, którego została starostą. Tutaj, na zboczu zamkowej góry założyła wielki i starannie pielęgnowany ogród. Hodowała w nim rzadko spotykane rośliny, zioła lecznicze i krzewy. Pasjonowała się ziołolecznictwem, wspierała badania naukowe w zakresie botaniki i medycyny, a w komnatach na wieży swojego zamku stworzyła laboratorium, w którym wyciągała z roślin soki i tworzyła leki. Służyła okolicznej ludności jako aptekarka.
CIEKAWOSTKI MUZEALNE
Anna Wazówna pomagała też wschowianom podczas epidemii dżumy. Jako luteranka utrzymywała przyjazne relacje z pastorem Valeriusem Herbergerem, o którym nie raz jeszcze tu usłyszysz. Nazywano go księdzem od zadżumionych. W czasach zarazy pomagała mu finansowo i przysyłała swoje leki, które potem przynosiły ulgę cierpiącym mieszkańcom Wschowy.